
Ciasteczka wyszły bardzo specyficzne w smaku, dzięki użytym składnikom nie musiałam dodawać ani cukru, ani mąki. Wszystko się idealnie skleiło, a dzięki suszonym owocom i naturalnie występujących w nich cukrom, ciasteczka są słodkie.
Składniki:
- 100 g namoczonych nasion soi (u mnie Sante)
- łyżka prażonych płatków migdałowych
- łyżka prażonego słonecznika
- 30 g rodzynek
- 30 g suszonych moreli
- 30 g żurawiny
- 30 g suszonych śliwek
- jajko
Soję należy dzień wcześniej namoczyć, kolejnego dnia ugotować w bardzo
lekko osolonej wodzie. Potem należny zmiksować soję na gładką masę,
najlepiej zrobić to blenderem, ale ważne, żeby nie pozostały żadne
grudki. Do zmiksowanej soi dodać całe jajko, pokrojone w drobniejsze kawałki suszone owoce oraz podprażone na suchej patelni pestki słonecznika i migdały, dokładnie zagnieść
masę i ostawić na przynajmniej 10 minut, by otręby mogły napęcznieć.
Potem na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, układać kulki
uformowane z ciasta wielkości orzecha włoskiego. Piec w 170 stopniach z
termoobiegiem około 15-18 minut.
pyszne ciasteczka:)
Z chęcią bym wypróbowała w domu 🙂
Uwielbiam i musze sie zaopatrzyc w soje <3